sobota, 18 maja 2013

Park Narodowy Snowdonia

Aber Falls


Kilka kilometrów od zamku, nieopodal wioski o wdzięcznej nazwie nie do wymówienia Abergwyngregyn, a z niej około czterech kilometrów spacerkiem drogą w górę rzeki, wiodącą przez malownicze pastwiska, można zobaczyć jeden z wielu wodospadów Snowdonii. Aber Falls (po walijsku Rhaeadr Fawr) ma 37 metrów wysokości i spływa ze skalnych zboczy gór Bera Mawr i Llwytmor. Podobno latem można się kąpać w jeziorku u podnóża wodospadu. Niestety mimo przyzwoitej pogody nie skorzystaliśmy, bo nikt nie zabrał kostiumu, no i woda jeszcze trochę za zimna.

Potok Afon Rhaeadr Fawr

Na szlaku

Gwóźdź programu - Aber Falls

LLanberis

Wioska u podnóża góry Snowdon główny punkt wypadowy na najwyższą górę Walii. Malowniczo położona nad jeziorami  Llyn Padam
, przez lata żyła z ekspoatacji pobliskich wzgórz, co zresztą łatwo dostrzec, bo mają one dosyć mało naturalny kształt. Dzisiaj żyje się tu głównie z turystyki, toteż znajdziemy tu kilka atrakcji dla przyjezdnych jak na przykład wycieczka po elektrowni wodnej – Electric Mountain, przejażdżki łodzią po jeziorze, czy muzeum – kopalnia łupek.


Ruiny Pentre Castell


Llyn Padarn i Muzeum - Kopalnia łupek

Jezioro Llyn Peris

Panorama Llanberis widziana ze szlaku na Snowdon
Snowdon

Czyli po walijsku Yr Wyddfa, to najwyższy szczyt Walii (1085 m.). Bardzo popularny wśród turystów, opisywany jest jako „prawdopodobnie najbardziej uczęszczana góra Wielkiej Brytanii”, chyba zawdzięcza to najbardziej malowniczym widokom (podobno przy dobrej widoczności można z niego dojrzeć Irlandię)

Nie będę ukrywać, że był to gwóźdź programu całej wyprawy, z utęsknieniem czekaliśmy na ten dzień, a podniecenie było tym większe, bo wbrew pesymistycznym prognozom, pogoda w ten dzień była idealna. 

Na szczyt można się dostać na kilka sposobów, najłatwiejszy szlak wiedzie z Llanberis (ok 14.5 km w obie strony), stamtąd też co bardziej leniwi mogą podjechać na szczyt kolejką za jedyne 9£ w dwie strony. Najtrudniejszy szlak to Watking Path, zaczynający się w Bethanii, ma on dugość 13 km. My wybraliśmy opcję łatwiejszą, czyli Llanberis. Początkowe odcinki szlaku są dosyć łagodne, nawet nie za bardzo czuć że się wspinasz. Schody, dosłownie i w przenośni zaczynają się gdzieś w ¾ trasy, w okolicach stacji Clogwyn, na tym odcinku dało się zauważyć najwięcej marudzących dzieci, dziewczyn i żon zachęconych do wspinaczki obietnicą, że „to łatwy szlak” Przykładowa wymiana zdań: Dad I'm tired! - You will be!

Dotarcie na szczyt zajęło nam około dwóch godzin, po zrobieniu obowiązkowych zdjęć udaliśmy się na przekąskę do kawiarni przy końcowej stacji pociągów. Jako że plan na resztę dnia był dosyć napięty, pomyśleliśmy że lepiej byłoby zjechać ze szczytu, zamiast robić drugi raz tę samą trasę. Niemniej zaniechaliśmy tego za sprawą dziwnego zjawiska ekonomiczno-fizycznego, okazało się że ceny przejazdów rosną tutaj proporcjonalnie do wysokości npm. Zamiast wspomnianych wcześniej 9£ u stóp góry, tutaj za przejazd chciano nas policzyć 20£/osobę, także powrót mimo wszystko odbył się piechotą, ale w taką pogodę była to czysta przyjemność.

Na szlaku

Opcja dla leniwych

Chatka o wiele mówiącej nazwie Halfway Ho

Oczko wodne Llyd Du r Arddu

Widok na dolinę Llanberis

Snowdon w całej okazałości

Nareszcie szczyt

Zbocze górki Garnedd Ugain

Jezioro Llyn Cwellyn i góraMynydd Mawr (698 m. npm) 

Rzut oka na południe


Jezioro Llyn Llydaw i góra Moel Siabot (872 m. npm)
Mewy rozszerzaja swoje wpływy na tereny górskie 

No to schodzimy...
Swallow Falls

A dla Walijczyków Rhaeadr Ewynnol, to kaskady na rzece Llugwy leżące około 40km na wschód od Llamberis, przy trasie A5. Aby je obejrzeć z bliska należy uiścić opłatę w wysokości 1£/os (automat przyjmuje tylko jednofuntówki). Dokładnie sto lat temu tereny te zostały przekazane za darmo gminie Betws-y-Coed, przez Lorda Ancastera. Gmina chcąc spłacić długi zaciągnięte na instalację kanalizacji i sieci elektrycznej w wiosce wprowadziła opłatę za oglądanie tego cudu natury. Pomimo, że dług został spłacony, opłat nie zniesiono dzięki czemu podatki lokalne przez lata były tam najniższe w kraju.









Aby zobaczyć więcej zdjęć odwiedź moje konto na KOLUMBERZE

piątek, 10 maja 2013

Północna Walia - Caernarfon i Great Orme

Caernarfon

Po przetrwaniu prawdopodobnie najdłuższej zimy w moim życiu, przyszedł czas na kolejny długi, majowy weekend i na kolejną wyprawę. Tym razem wybór padł na północną część Walii, gdzie na powierzchni 2176 km2 rozciąga się największy Walijski i trzeci do wielkości park narodowy Wielkiej Brytanii zwany Snowdonią.

Tradycyjnie już do celu wyruszyliśmy z wschodem słońca, aby nie marnować cennych zwiedzaniogodzin na korki. Miejscem docelowym było miasteczko o dosyć oryginalnej nazwie Caernarfon (kərˈnɑrvən), położone na północnym zachodzie Walii nad cieśniną Menai, oddzielającą główną część kraju od wyspy Anglesey oraz rzeką Seiont. Nazwa miasta pochodzi od walijskiego „y gaer yn Arfon” co oznacza fortecę stojącą na straży wyspy Môn, czyli Anglesey.
W drodze...
Wyspa Anglesey oraz cieśnina Menai podczas odpływu
Victoria Docks (Doc Fictoria)
Panorama Caernarfon
Przystań podczas przypływu
Centralnym punktem i główną atrakcją turystyczną miasta jest dominujący nad jego panoramą zamek, będący na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Wybudowany on został przez Normanów w 1330 r. na resztkach poprzedniej struktury obronnej. osłaniany jest on z dwóch stron przez rzekę I cieśninę I jest połączony z murami miejskimi otaczającymi miasto zarówno od strony morza I lądu. Obie struktury zachowały się nad wyraz dobrze na swój wiek.


Zamek w Caernarfon


Plac przy zamku
Mury miejskie od strony cieśniny


W wąskich uliczkach, oraz placu przy bramie głównej zamku, skoncentrowany jest cały ruch turystyczny miasta. W promieniu 200-300 metrów znajduje się większość kawiarni, restauracji oraz pubów Caernarfonu.
Palace Street - główny deptak miasteczka


Black Boy Inn - najstarszy zajazd w mieście
Great Orme, Llandudno

Leżący około 30km na wschód od Caernerfon góra-cypel, swoją nazwę wziął według lokalnego podania od nazwiska pewnego wikinga, który dotarł do leżącej nieopodal osady wraz ze swoją drużyną, ze szczerą chęcią łupienia i palenia, ale nie oparł się gościnności lokalnej społeczności i niechcący się z nimi zintegrował. Podobno ciało wikinga zostało pochowane na tym wzgórzu, zaś jego syna spoczęło na lezącej na przeciwko mniejszym Little Orme.
Punktem wyjścia był nadmorski parking w leżącym u stóp góry miasteczku Llandudno, z którego rozciąga się piękny widok na górzyste wybrzeże północnej Walii i wyspę Anglesey. 



Plaża w Llandudno

Convy Sands podczas odpływu

Wspinaczkę zaczęliśmy od strony południowej w kierunku wschodnim, ze szczerą chęcią chęcią obejścia cypla dookoła. Niestety dochodząc do jego północnej części, pomimo pięknej słonecznej pogody, zostaliśmy zaskoczeni przez silny wiatr, przez który skróciliśmy sobie trasę przecinając górę w poprzek, zahaczając po drodze o szczyt (207 m. npm), kopalnie miedzi sięgające swoją historią epoki brązu, oraz kamieniołomy. Leniwi, nie lubiący używać nóg, też mogą doświadczyć tych atrakcji, wjeżdżając na górkę tramwajem, kolejką linową, lub też własnym samochodem.
 









Widok na Convy Sands z podejścia na wzgórze
The Little Orme
Molo w Llandudno
Llandudno od strony północnej
Kopalnia rudy miedzi

Tramwaj - opcja dla bardziej leniwych
Ścieżka w dół - stok południowo-zachodni



Penrhyn - Normandzki zamek z XIX w.

Kilkanaście kilometrów od Caernarfon znajduje się ciekawy zamek w stylu normandzkim, lecz ukończony z „lekkim” poślizgiem do panowania Normanów, bo dopiero w 1837 r. Wybudowany został przez rodzinę Penant, za fortunę, której dorobili się na handlu cukrem i łupkiem. Koszt przedsięwzięcia to w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze około 49.5 mln £. Pięknie położona posiadłość otoczona jest ogromnym lasem, a dodatkowych wrażeń dodają widoki morza i gór, łatwe do zmieszczenia w jednym kadrze. Zamek można odwiedzić w ramach członkostwa w National Trust bez dodatkowych opłat.

Ciekawostką jest, że w w 2002 gościła w nim Królowa Elżbieta w ramach swojej 50-tej rocznicy panowania.
Przebitki z przyzamkowego parku

Niestety z powodu napiętego programu w ten dzień, na miejsce przybyliśmy niecałe 1.5h przed zamknięciem, także zwiedzanie było trochę „na biegu” przez co nie mogliśmy się pospacerować po lesie należącym do posiadłości oraz jego ogrodach, niemniej udało nam się pstryknąć kilka całkiem udanych fotek.


Główna brama wjazdowa
Great Hall

Bogate rzeźbienia wykonane przez specjalnie w tym celu ściągniętych włoskich kamieniarzy
Jadalnia w której gosciła królowa Elżbieta
Zamkowa Kuchnia


Aby zobaczyć więcej zdjęć odwiedź moje konto na KOLUMBERZE